Fałsz jak kromka chleba
Hybrydowy. Słowo robiące furorę. Zadebiutowało na wojnie, konkretnie podczas zajmowania Krymu przez Rosjan. Szydercze słowa Putina o zielonych ludzikach, testujące wytrzymałość, żarty o tym, że wojskowe mundury bez dystynkcji można, każdy może kupić w sklepie. To było przygotowanie do całkiem nowej definicji wojny. Toczonej w wielu wymiarach i na wielu polach, często nie wiadomo z kim, choć wszyscy wiedzieli, że w zielonych mundurach walczą Rosjanie.
Fałsz jak kromka chleba
Hybrydowy. Słowo robiące furorę. Zadebiutowało na wojnie, konkretnie podczas zajmowania Krymu przez Rosjan. Szydercze słowa Putina o zielonych ludzikach, testujące wytrzymałość, żarty o tym, że wojskowe mundury bez dystynkcji można, każdy może kupić w sklepie. To było przygotowanie do całkiem nowej definicji wojny. Toczonej w wielu wymiarach i na wielu polach, często nie wiadomo z kim, choć wszyscy wiedzieli, że w zielonych mundurach walczą Rosjanie.
Potem pojawiło się hybrydowe dziennikarstwo. Fałszywa teza, kłamstwo, jednak otoczone prawdziwymi drobiazgami, nieprawdziwe oskarżenie, ale podane w sosie będącym mieszaniną faktów, prawdy, półprawdy i prawdopodobieństwa. Procesy sądowe ujawniały na końcu fałsz. Co z tego, kiedy ofiara ataku nie miała już pracy, godności, pozycji i autorytetu. Całkiem jak na Krymie. Kiedy wyszło na jaw że to Rosja zaanektowała półwysep, można było już tylko biadolić, grzmieć, oburzać się i protestować. Ale to Putin urządzał się w nowej, własnej rzeczywistości.
Teraz PiS mówi o wojnie hybrydowej na granicy z Białorusią. O tym, że uchodźcy są nową bronią Łukaszenki. Że traktuje biednych, przerażonych ludzi jak amunicję. Wystrzeliwuje ich w stronę Polski jak pociski. I patrzy czy sięgnęły celu. W tym sensie PiS ma rację. Oczywiście, widok koczujących na granicy, marznących i cierpiących ludzi musi poruszyć każdego. Pytanie, które warto postawić jest inne: ile tego paliwa rakietowego dostarczamy tandemowi Łukaszenka - Putin my sami. I odpowiedź jest prosta: mnóstwo.
Cała narracja partii Kaczyńskiego jest realizowana jak scenariusz z Kremla. To dzięki naszej, ponoć „twardej” polityce, uchodzimy dziś w świecie za dzikusów znad Wisły. Za bandziorów, wywożących do lasu kilkuletnie dzieci. To my jesteśmy krajem, w którym rządzi bezdzietny starzec, pozbawiony skrupułów satrapa, dla którego marznące albo i ginące małe dzieci są takim samym mięsem armatnim, jak bezlitosne słowa, okrutne prawo i bezmyślni ludzie od jego egzekwowania. To Kaczyński rozkazuje upodlić uchodźców. Pokazać, że nad Wisłę siłą wdzierają się zoofile, pedofile, zabójcy i terroryści. Że ojcowie tych ślicznych, budzących współczucie dzieciaków to bandyci. Nie wahający się przed niczym, by teraz zacząć krwawą krucjatę w Polsce. Jak durnym jesteśmy społeczeństwem, skoro polityków albo samorządowców stać na sugerowanie, że uchodźcy będą gwałcić nasze dzieci a potem zwierzęta. Jak to możliwe, że znajdują się w szeregach służb mundurowych ludzie, którym nie zadrży ręka i pakują całe rodziny do wojskowych aut, wywożąc je na chłód i deszcz. Kim trzeba być, żeby w takim momencie nie powiedzieć: dość, jestem człowiekiem a nie padalcem, pamiętam ludzi, którzy w obronie dzieci ginęli, jestem z kraju w którym Korczak nie zostawił dzieci samych nawet kiedy te szły do komory gazowej. Nie słychać nikogo, kto zdobyłby się na taki gest odwagi. Kto się zatem kryje pod zieloną maską, szczelnie okrywającą twarz?
Odpowiem wam. My. My milczący, my nie wychodzący na ulicę, my nie gromadzący się żeby powiedzieć dość. Wasz sąsiad, kolega, znajomy. To wszyscy wypisujący na forach świństwa niegodne cytowania. To każdy, kto wierzy w brednie opowiadane w pisowskich mediach, w narrację oszalałych funkcjonariuszy reżimu, brnący w szaleńczy taniec szczucia na obcych.
Kamiński z Błaszczakiem, za zgodą Kaczyńskiego, wpuszczają na scenę nową broń. Oręż do tej nie do pomyślenia w takich starciach. Pokazanie zoofilskich czy pedofilskich scen nie mieściło się w regułach takiej wojny. W tym sensie jej hybrydowość jest bezsporna. Nie tylko Łukaszenka stosuje nowe, wojenne „technologie”, nie tylko on łamie reguły. My też. Nie do pomyślenia było pokazywanie dotąd takich scen bez jakiejkolwiek cenzury, bez zamazywania drażliwych scen. Teraz to się zmieniło.
Ale jak zwykle u nas, nawet tak obrzydliwa broń ujawniła wielką fuszerkę. Zdjęcia nie przedstawiały uchodźców, nie były ich dziełem i nie pochodziły z ich telefonów. Były starymi scenami wyciągniętymi z mrocznych zakamarków sieci. Dramat, absurd, tragedia i komedia z jednym wspólnym mianownikiem - podłością.
Ale najgorsze przed nami. Amatorski program umożliwia dziś upodobnienie się do dowolnej postaci. W błyskawicznym tempie stajesz się Bondem, papieżem, piratem z Karaibów albo Michaelem Jacksonem. To co na ekranach naszych komputerów wygląda jeszcze odrobinę amatorsko, w pracowniach komputerowych największych światowych służb specjalnych, wygląda bez wątpienia jak rzeczywistość. Jeśli służby Kamińskiego i Błaszczaka nie potrafią zidentyfikować starego filmu pornograficznego, to co będzie kiedy dostaną deep fake (bo tak się nazywa ta najnowsza technologia) z rzekomym „dowodem” zbrodni? Jeśli nie rozróżniają prymitywnej fałszywki od prawdy, to co będą robić dostając dostając profesjonalnie spreparowane produkcje? Do czego mogą się posunąć amatorzy mający taką broń w rękach? Proste. Do wszystkiego najgorszego.
To nie jest oczywiście tylko nasz problem. Wielcy tego świata, potęgi militarne i gospodarcze, głowią się co z tym zrobić. Nie trzeba specjalnej wyobraźni, żeby napisać scenariusz wielkiej paniki albo konfliktu, zaczynający się od takiej spreparowanej produkcji. Od fałszywki, którą niewyszkolone służby biorą za prawdę. Od fałszywego alarmu, którego zatrzymać w odpowiednim momencie nie sposób. Ale stopień przygotowania do takich akcji najwyraźniej jest u nas zerowy. A łatwość, z jaką tego typu obrazkami będzie można manipulować ogromną częścią społeczeństwa - zwyczajnie przeraża. Hybrydowość wkracza w nowy etap.