Kurs na Kreml ?
Jesteśmy w najgorszym momencie naszej historii od 1990. Nigdy dotąd Polska nie była na tak ostrym wirażu. Wszystko o co walczyło pokolenie bohaterów Solidarności, tych prawdziwych, stoi dziś pod znakiem zapytania. A Zastępy Szaleńców pod wodzą Naczelnego Szaleńca nie powiedziały wcale ostatniego słowa.
Pokłóciliśmy się ze wszystkimi. Szukamy sojuszników w Mołdawii, na Węgrzech i w Turcji. Jesteśmy skłóceni z całą Unią Europejską. W Stanach Zjednoczonych mamy najgorszą prasę od początku III RP. Kiedyś amerykański Kongres na stojąco oklaskiwał Lecha Wałęsę, rozpoczynającego swoje przemówienie od słów: My, Naród. Dziś, zamiast głębokiego „We, The People”, słyszymy pobrzmiewającą groźbę wycofania amerykańskich wojsk z Polski. Nawet jeśli to nie głos całego Kongresu, to i tak hańbą i wstydem dla nas jest, że takie słowa w ogóle w Waszyngtonie padają. Nad Potomakiem rozdaje się karty dla całego świata. Szaleńcy uznali, że szulerka uprawiana nad Wisłą, może się udać także za oceanem. Tylko ciężko chory umysł jest w stanie wyprowadzić taki ciąg logiczny. Realizujemy wymarzony scenariusz Putina. Rosyjski dyktator z rozkoszą patrzy, jak wrogie mu dotąd państwa zachodu demolują wewnętrzny porządek własnymi rękami. Jest ponurym paradoksem, że pośród antyrosyjskich okrzyków i haseł, żoliborski satrapa podąża mapą drogową wykreśloną przez Władimira Władimirowicza. Zamiast budować wspólnie z Niemcami mur przeciw rosyjskim zapędom, własnoręcznie przerzucamy kładkę nad naszymi głowami. Im mocniej atakujemy Niemców, tym bardziej cementujemy ich biznesy z Rosją. Trzeba być skończonym idiotą, żeby nie rozumieć skąd bierze się naturalne przywództwo Berlina w zjednoczonej Europie. Trzeba być kompletnym dyletantem, żeby nie widzieć, że pozycję Niemiec jako lidera Europy sankcjonują i autoryzują Stany Zjednoczone. Trzeba być wreszcie skrajnie tępym, by nie dostrzec, że polityka międzynarodowa to sztuka budowania sojuszy. Reżim nad Wisłą robi dokładnie odwrotnie. Pytanie z jakich pobudek. Czasem myślę, że o ile Lech Wałęsa wyprowadził sowieckie wojska z Polski, to Naczelny Szaleniec sprowadzi je nad Wisłę ponownie. W Polsce dawno już nie ma demokracji. Są jej strzępy, wyspy otoczone mętnymi wodami dyktatury. Na wyspach łopoczą jeszcze, poszarpane od ostrzału, sztandary niezależnych sądów i wolnych mediów, adwokatury i instytucji kontrolnych. Z dnia na dzień chylą się coraz bardziej ku upadkowi. Prawo zaprzęgnięto w ideologię. Fundamentalistyczna zbieranina, biskupi, fanatycy, sekciarze, dostali od tej oszalałej władzy narzędzia zapisane w ustawach. Kobiety muszą rodzić dzieci, choćby miały to przypłacić życiem. Katoliccy Talibowie indoktrynują młode pokolenie, bo pozwala im na to ustawa i gigantyczne pieniądze. Oszust i kombinator z Torunia bezlitośnie doi państwową kasę, strasząc i grożąc tłustym paluszkiem, zdolny w każdej chwili zmienić front i poprzeć frakcję oferującą więcej srebrników. Za moment aborcja płodu niemającego szans na przeżycie będzie karana 25 latami więzienia. Nie byłoby niczego dziwnego, gdyby za chwilę wróciła dyskusja o karze śmierci. Polską rządzi człowiek, co do którego poczytalności istnieją uzasadnione obawy. O tym, kto idzie za kratki chce decydować człowiek o mentalności sowieckiej a nie zachodniej, marzący o chwili, w której jego kciuk skierowany w górę albo w dół, będzie oznaczał wolność albo lata w łagrze. Służby specjalne są w rękach grupy marzącej o podsłuchiwaniu, podglądaniu i hakach na każdego. Pospolity kłamca o niepospolitej bezczelności, niczym współczesny Goebbels, pierze ludziom mózgi, testując co wieczór, jak dalece zidiocieli. Po 6 latach już wie, że ogłupił na tyle liczną grupę, iż może jej wmówić nawet to, że ziemia jest płaska. Za chwilę wyjdziemy z Unii Europejskiej. Jeśli nie zatrzymamy antyeuropejskiego Belzebuba, nasze dzieci będą stały w kolejce po paszport. 10 lat temu, nikt przy zdrowych zmysłach nie wymyśliłby scenariusza, w którym poseł wolnej Polski rzuca datę referendum w sprawie naszego wyjścia z Unii. Cóż z tego, że to tępak i idiota. Bezkarność, z jaką przekreśla europejskie aspiracje pokoleń Polaków, przekreśla także nas jako społeczeństwo dojrzałych obywateli. To my tolerujemy u steru ludzi gotowych zrobić każde świństwo, by reszta świń mogła pozostać przy korycie. To my się godzimy, by krajem zarządzał jednoosobowo ktoś, kto zakłada dwa różne buty, nosi odwrócony zegarek i zasypia przed kamerami. Jest jak świecki papież, oderwany od rzeczywistości, otoczony zgniłą od korupcji i intryg kurią. Nadal jednak jest przywódcą tego kościoła. W rzadkich przebłyskach świadomości wciąż ścina głowy lub wynosi na piedestał. Zamknięty w żoliborskim bunkrze obmyśla kolejne strategie i przerażony wygląda przez okno, czy aby wierne mu oddziały wciąż go strzegą. Boi się ludzi i ich gniewu. Słusznie. Na nienawiść, jaką czują do niego miliony, ciężko zapracował.
Nie będzie uczciwych wyborów. Jeśli wygrana jasnej strony nie będzie miażdżąca, dyktator wyniku nie uzna. Taka natura dyktatorów. Dziś jesteśmy w tak dramatycznym momencie, że nie wiadomo czy do tych wyborów dotrwamy. Wiraż, na którym jesteśmy zacieśnia się coraz bardziej.