Durczokracja

On wywrócił mi świat do góry nogami

Długo przygotowywałem się do tego tekstu. Ale warto było. Teraz mogę swobodnie, bez cenzury, bez obaw jak to zostanie przyjęte, napisać.

On wywrócił mi świat do góry nogami


Długo przygotowywałem się do tego tekstu. Ale warto było. Teraz mogę swobodnie, bez cenzury, bez obaw jak to zostanie przyjęte, napisać.


Oswajam się z myślą, że 10 milionów moich rodaków to głupi ludzie. Strasznie bolesna prawda. Sąsiad, kumpel z podstawówki, moja była dziewczyna. Każde z nich zachorowało na PiS.


To zaraźliwe draństwo. Kusi, tumani, przestrasza. I kupuje. Jesteśmy - w części - narodem sprzedajnym. Naród dziwek? Nie cały. Do tego, żeby powiedzieć, że tamci to idioci, upoważniają mnie wydarzenia ostatnie dni. Nie obrażam nikogo, ja stwierdzam fakt.


Nic mnie nie łączy z polskim chamem. Ani miejsce urodzenia, ani pesel, ani fundament intelektualny. On jest chamem, ja bywam chamski. To duża różnica. Intelektualna, nie geograficzna. Zawsze uważałem, że prowincja jest pojęciem mentalnym, nie terytorialnym. Nadużywałem słów emocjonalnie nasyconych, choć potem ich żałowałem. Z żadnego z nich się nie wycofuję, może poza stwierdzeniem, że Gowin to idiota. Żałuję nie wartości merytorycznej tego stwierdzenia, bo to prawda, ale tego, że było tak emocjonalne. Jakby rządziły mną emocje, nie rozum. A nie rządzą. Ja już tylko patrzę na agonię kraju, który kocham.


Nie mam nikogo i niczego poza mają małą ojczyzną. Z każdym dniem przekonuję się, że nie jestem Polakiem, tylko Ślązakiem. Wszystko wokół jest obce. Myślenie, schematy, kalki i stereotypy. To nie jest tak, że mieszkamy po dwóch stronach tej samej rzeki Wisły. I jeśli jest cokolwiek, co łączy to na pewno nie jej nurt. Straszliwie się różnimy. Ty i ja.


Dawno, dawno temu każde z tych doniesień byłoby uznane za absurdalny sen. Śpiący Wódz, odwrotnie założony zegarek, kretyńskie próby tłumaczenia tego - jak Żakowski wyjaśniający, że „bul” Komorowskiego (czy jest ktoś, kto pamięta o czym piszę???) to dysgrafia - przez portale bliźniaków? Jedynowładca z Żoliborza, oszalały facet z kotem, bez konta, prawa jazdy i samodzielnych zakupów. Strasznie go żal. Ale to jeszcze nie powód, żeby rządził moim krajem. Tak, to mój kraj. I nie wiem, kiedy przespałem moment, gdy ta kreatura zabrał mi flagę, dumę, symbole. I to wyłącznie moja wina, że dałem się tego pozbawić. Nie oskarżam go. Jeśli kogokolwiek, to ludzi mojego pokolenia. Przespaliśmy to, dziewczyny i chłopaki. A teraz się dziwimy, że satrapa nami rządzi. Może my naprawdę potrafimy być tylko pod butem, nie nadajemy się do samo-rządzenia? Przed stwierdzeniem, że naród to pojęcie fikcyjne, wstrzymuje mnie tylko jedno. Ze ktoś, kogo z osobistych powodów nie lubię, skopiował to z dawnych myślicieli i twórców systemu.


Nie bardzo wiemy co z tym zrobić. Pojęcie bezradności każe mi stawiać tę kwestię w liczbie mnogiej. Jakbym się bał i osobista odpowiedzialność byłaby nie na rękę. A to bzdura. Morawiecki mną rządzi. Kaczynski wszystko akceptuje. A Kurski opakowuje to tak, żeby 10 milionów obywateli dojrzało tylko błyszczący papierek, a nie gówno nim opakowane. Tęsknie za Mazowieckim. Za Balcerowiczem. Za normalnością. Za światem, którego już nie ma.


To się strasznie skończy. Karnowscy ukształtują nam umysły, Ziobro porządek świata i wolność, a dyrygentem tej chorej orkiestry będzie Szalony Kaczyński. W 2016 napisaliśmy książkę, z Piotrem Mucharskim. Właściwie był to cykl wywiadów. Motto każdego z nich brzmiało: za gwarancje socjalne jesteśmy w stanie sprzedać dużą część naszych swobód.


Nie bardzo wierzę w gen samo-opamiętania. Musimy dostać straszliwie po dupie, żeby wrócił rozsądek. I tak nie wróci. Będzie szalał po obrzeżach terytorium.

Ale nie zawita do nas, Bo jesteśmy tak głupi, że na to nie zasługujemy.