Durczokracja

Szubienica Brauna.

Czy wsiedlibyście do samolotu nie mając pewności, że piloci przechodzą regularnie psychotesty? - Odpowiedź jest oczywista.

Szubienica Brauna.


Czy wsiedlibyście do samolotu nie mając pewności, że piloci przechodzą regularnie psychotesty? - Odpowiedź jest oczywista. 


Czy oddalibyście się w ręce chirurga, nie wiedząc czy nie ma dwubiegunówki albo schizofrenii paranoidalnej? To także jasne i oczywiste. Wszystkie zawody, w których w grę wchodzą kwestie życia lub zdrowia wymagają takich regularnych badań i kontroli. Tymczasem jest grupa, której oddajemy ogromną władzę, a która nie podlega regularnej kontroli psychiatry. To politycy. Wystarczy posłuchać co mówią i robią niektórzy z nich, przyjrzeć się - na potrzeby tego tekstu - tylko kilku nazwiskom. Dlaczego nie mogę mieć pewności, że Grzegorz Braun nie jest potencjalnym zabójcą? Najpierw grozi dziennikarzom charakterystycznym gestem podrzynania gardła, teraz do ministra zdrowia rzuca: będziesz wisiał. Dlaczego - skoro ma możliwość stanowienia prawa - nie mogę zobaczyć pisma lekarzy zaświadczających, że Janusz Korwin Mikke jest zrównoważony. Że potrafi racjonalnie myśleć oraz działać. Dlaczego nie mam prawa wiedzieć czy zespół psychiatrów uważa Antoniego Macierewicza za całkowicie normalnego? W końcu to były minister obrony, mający w ręku życie tysięcy żołnierzy i cywilów. Lista polityków, co do których takie pytania można kierować jest dłuższa. Ale nie o konkretne nazwiska mi chodzi tylko o zasadę. Oczywiście takie prawo nigdy nie zostanie u nas uchwalone. Wybrańcy narodu będą krzyczeć o tajemnicy lekarskiej, prawie do prywatności, o mandacie społecznym, bo przecież to wyborca skreśla nazwisko i wrzuca do urny wyborczej. Jeszcze chwila, a się dowiemy, że suweren jest jak bóg. I daje władzę boską, czyli nieograniczoną. 


Beznadziejne to tłumaczenie.


A sprawa jest prosta. Kandydaci na ważne stanowiska państwowe, ministerialne, powinni być obowiązkowo poddawani takiej obserwacji. Dla zwykłego Kowalskiego przyznanie się do nadużywania alkoholu, przy każdym sporze urzędowym czy sądowym, skutkuje skierowaniem na badania psychiatryczne. Ludzie, którzy dowodzą armią, policją, służbami specjalnymi, resortem zdrowia czy czymkolwiek co się wiąże z szeroko pojmowaną władzą, powinni się meldować u psychiatry raz na rok. Wtedy wszyscy będziemy mieli trochę mniejsze wątpliwości co do poczytalności Brauna, Macierewicza czy kogokolwiek innego. 


Dolewanie benzyny do ognia zawsze jest zajęciem frapującym. Może nawet pożytecznym, jeśli potraktować je jako ćwiczenie dydaktyczne z psychologii albo psychiatrii. Obserwacja społecznych reakcji, przyglądanie się, czy górę bierze w ludziach ciekawość czy strach sprawia niektórym niekłamaną przyjemność. Mnie na przykład od jakiegoś czasu bardzo. Prowokacja może być i bywa czymś, co obnaża dulszczyznę, zakłamanie, podwójne standardy, ostentacyjne okazywanie katolickiej moralności i jeszcze całą gamę tak uroczo kultywowanych w naszym dwuplemiennym kraju cech. Warto to cenić. Może więc trzeba zacząć domagać się referendum w tej sprawie.