Durczokracja

Wybory będą za rok

W polityce czas biegnie inaczej. Ani szybciej, ani wolniej. Po prostu ma swoje tempo. Dlatego budzik Prezesa zadzwonił ostrym dźwiękiem

Wybory będą za rok


W polityce czas biegnie inaczej. Ani szybciej, ani wolniej. Po prostu ma swoje tempo. Dlatego budzik Prezesa zadzwonił ostrym dźwiękiem już dawno. Dokładnie wtedy, kiedy w ciemnym saloniku trzeba było prosić Kukiza o wsparcie. Jarosław Kaczyński z pewnością wiedział wtedy, że dłużej tak się nie da. Bez Gowina, z brykającym Ziobro, z chwiejną, kupowaną albo zastraszaną grupką niezdecydowanych. Niestabilna większość śniła się Wodzowi od czasu słynnej narady i nie były to sny przyjemne. Przestraszona marszałkini sejmu, widząca się już za kratami za przestępstwo urzędnicze, też nie dodawała sił. Sądzę, że właśnie wtedy zapadła decyzja o wcześniejszych wyborach. 


W czasach, których młodsze pokolenie nie pamięta, 14 lat temu, Kaczyński w wąskim gronie przyznał się do błędu. Jego zdaniem, klęska w 2007 miała 2 przyczyny: wcześniejsze wybory zarządził bez rozeznania sytuacji, z chwiejną większością i sojusznikami których nie był pewien. I druga: nie miał w rękach mediów. Wśród zaufanych współpracowników Kaczyński miał powiedzieć: nie wziąłem TVN za pysk, a to błąd. Dziś jest podobnie, z jedną acz ważną różnicą. Prezes ma w rękach gigantyczne pieniądze. A precyzyjnie: jeszcze ma. I to powód, dla którego za kilka miesięcy będziemy wybierać nową władzę. W grze są setki miliardów. PiS nie będzie miał takich środków w dającej się przewidzieć przyszłości. To ostatni moment, w którym można obiecać ludziom niemal wszystko i dotrzymać słowa. Polski Ład, nawet dopchnięty kolanem, przeforsowany na upokarzających warunkach jakie postawi Ziobro, kupiony dzięki głosom kupionych, daje nieograniczone możliwości mamienia elektoratu. Nowe 500 plus? Dlaczego nie, bardzo proszę. Dodatki, wsparcie, mieszkania, kredyty, ulgi, emerytury? Natychmiast, od ręki. Dostaniecie czego wam trzeba. Inflacja? Na jednej planszy pokażemy, ile zyskaliście dzięki naszym rządom. Gwarancje? Wszystko na papierze, oto projekt nowego budżetu. Więcej papierowego pieniądza? Błahostka, prezes NBP to przecież nasz człowiek. 


Ciemny lud to kupi. Nie pomyśli, że zadłuża swoje dzieci na gigantyczne kwoty. Niewielu z elektoratu PiS jest w stanie wyobrazić sobie skutki takiej operacji. Kupowanie głosów to zbyt skomplikowany mechanizm by zaprzątać nim teraz głowę. Jakoś to będzie, a Kurski wytłumaczy o 19.30, że polska gospodarka nabiera tempa i za kilka lat będziemy w gronie 10 największych potęg świata. No, może 20, ale i tak w czołówce. 


Tej szansy w 2023 już nie będzie. W ekonomii nie ma cudów. Balcerowicza można lubić albo nie, ale w jednym ma rację. Wydać można tyle, ile się zarobi. Bilans jest nieubłagany. Na krótką metę da się pożyczać, obracać, kombinować i spieniężać. Ale dłużej tak się nie da. Kaczyński myśli w perspektywie, na jaką pozwala mu wiek i wyobraźnia. A ta druga mówi mu, że po nim choćby potop. Następne pokolenia to nie jest coś, co zaprząta mu teraz głowę. Opowieści o misternych planach prezesa trzeba między bajki włożyć. Dostrzegł to Gowin, dostrzegają co bystrzejsi z otoczenia, ale ślepy pęd i blask władzy skutecznie odsuwają te wizje na dalszy plan. Tu i teraz. To jest coś, co króluje w głowie Wodza. I dlatego tak przerażająca zdaje się być ta wizja. Przyniesie bowiem tragiczne następstwa. Nie tylko gospodarcze, także społeczne. Jeśli PiS wygra następne wybory, będziemy mieli w kraju chiński model ustrojowy. Czyli pełny zamordyzm, kompletną izolację i samych wrogów. Oraz zapier…lające  za miskę ryżu społeczeństwo. 


PS. Dziś jeszcze wrócę do tematu w wieczornym video komentarzu. Do zobaczenia.